piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział #2.

Wyszłam z Grilla, stałam niedaleko wejścia łapczywie wciągając świeże powietrze do płuc. Zaczęłam rozmyślać o wszystkich osobach, które Bonnie mi przedstawiła, oczywiście nie mogłam ominąć braci Salvatore, a szczególnie starszego brata. Jak on się w ogóle zachowywała, jak król świata ? To że mam co noc inną w łóżku nie znaczy, że może się wszystkimi bawić. Nie miałam zamiaru stać się jego kolejna zabaweczką. Moje rozmyślania przerwała rozentuzjazmowana Bonnie, która właśnie wyleciała z Grilla szukając mnie wzrokiem. Szybko do mnie podbiegła.
- Czemu wyszłaś ?- zapała zmartwiona.
- Przecież ci mówiłam. - powiedziałam, po czym dodałam. - Wyszłam się przewietrzyć.
- I nie ma z tym nic wspólnego Damon ? -zapytała podejrzliwie.
- Nie. -odparłam obojętnie. - Jak on się w ogóle zachowała ?
- Wiem, jest specyficzny, ale jaki przystojny...- Bonnie się rozpłynęła.
- Halo? Ziemia do Bonnie. - machnęłam jej ręką przed twarzą.
- Tak ?
- Nic, możemy zmienić temat ?- zapytałam.
- Zawsze, ale choć do baru i nie zostawiaj mnie samej.
- No dobrze. - uległam mojej nowej przyjaciółce. - Bonn ?
- Tak ?
- Ciesze się, że ci poznałam. - przytuliłam mocno mulatkę.
Weszłyśmy ponownie do Grilla, nasze miejsca przy barze były już zajęte, więc usiadłyśmy przy niewielkim stoliku niedaleko wejścia.
♥♥♥
- Damon, co to miało być ? Czemu zaczepiłeś tą dziewczynę ?- popatrzyłem na Stefana rozbawiony.
- Czyżby mój świętoszkowaty braciszek się martwił na zapas ? Niepotrzebnie. -przewróciłem oczami i spojrzałem w kierunku Eleny, siedziała przy stoliku niedaleko wejścia.
To Stefan od zawsze był ten poukładany, ostrożny, ale to mnie dziewczyny zawsze wybierały i byłem z siebie bardzo, bardzo dumny. Stefan nie miała ze mną szans potrafiłem odbić mu każdą dziewczynę. Teraz moją kolejną ofiarą, zabawką, miała stać się nowa w mieście Elena Gilbert. Teraz tylko zastanawiałem się jak to wszystko rozegrać. Najpierw ją poderwę, nawciskam jakiś bajek jaki jestem cudowny, zahipnotyzuje jeszcze dziś zdegustuję jej krew i zobaczymy czy smakuje tak samo dobrze jak wygląda, bo jeśli tak to nie obejdzie się bez hipnozy, a może po dzisiejszym wieczorze będzie mną tak oczarowana, że obejdzie się bez niej. Jedno jest pewne już ja się nią zajmę. Uśmiechnąłem się do siebie i dopiłem trunek prze zemnie zamówiony. Spojrzałem na piękną, smakowitą Elena, aż się głodny zrobiłem. Siedziała z Bonnie, nagle spojrzenie moje i mulatki się spotkało, szybko jednak się odwróciła w stronę Eleny.
♥♥♥
-Damon Salvatore, ten przystojniak się na ciebie gapi !- Bonnie szturchnęła mnie lekko i wykrzyknęła z entuzjazmem.
-Niech się gapi, nikt mu tego nie zabroni. -odpowiedziałam bez żadnego zainteresowania.
-Ohh, Eleno, proszę cię, nie bądź taka oschła.
-I co mi to da ?- zapytałam. -I wcale nie jestem oschła, ja po prostu nie jestem nim zainteresowana. -odpowiedziałam pewnym tonem i zaczęłam mieszać słomką lód w szklance z sokiem.
-Eleno, powiedz tylko szczerze. Nie sądzisz, że jest przystojny ?
Zapadła cisza, tak myślałam że oto zapyta. Fakt był przystojny, ale moja podświadomość kazała mi się trzymać od niego z daleka.
-I ?- zapytała mulatka wyczekująco.
-I nic, nie podoba mi się, koniec tematu. -powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
♥♥♥
Odwróciłem od dziewczyn wzrok i spojrzałem na Stefana, który cały czas bacznie mi się przyglądał, nie był zadowolony tym co planuje. Uśmiechnąłem się, wiedziałem, że i on nie mógł się powstrzymać i podsłuchał tą rozmowę.
-Coś czuje, że mi ulegnie. -powiedziałem pewnie.
Stefan zgromił mnie wzrokiem i ukradkiem spojrzał na Elene.
-Damon, ona jest nowa w tym mieście, choć trochę daj jej pożyć.- mój brat był bardzo poważny, myślał że mnie przekona, ale ja już wiedziałem co chce zrobić. A po drugie zupełnie cie zignorowała gdy się jej przedstawiłeś.
-Jak widzę, to poczucie humoru cię nie opuszcza. I co z tego, była najwidoczniej tak mną zaszokowana, że nie potrafiła nic powiedzieć.- powiedziałem zadowolony i poklepałem brata po ramieniu i dopiłem mój alkohol. -A żeby zrobić ci na złość, mój kochany braciszku to jeszcze dziś spróbuje skosztować jej krwi. Dołączysz się do mnie?- zapytałem i szybko dodałem. -Przepraszam, zapomniałem ty wolisz bambi. -powiedziałem, wiedziałem że przybiłem tym brata, wstałem od baru i zrobiłem pierwszy krok w kierunku 2 nastolatek.
- A ty dokąd ?- zapytała Stefan zmartwiony.
- Nie wiem jak ty Stefan, ale ja nie chce siedzieć przy barze do końca wieczora, trzeba się zabawić.- oświadczyłem z uśmiechem i ruszyłem w stronę dziewczyn.
♥♥♥
"Jak można tak się zachowywać ? Jak można być takim uparciuchem? Czy Elena naprawdę nie widzi jak starszy Salvatore na nią patrzy? Mogła by być z nich dobra para." -myślała gorączkowo Bonnie.
Odwróciłam się w stronę braci i moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Damona. Szybko się odwróciłam.
-On znowu patrzy w naszą stronę, znowu- podkreśliłam ostatnie słowo, ale Elena była tym faktem całkowicie nie wzruszona i dalej monotonnie mieszała sok słomką.
-Oj, Bonnie. Niech się gapi. Nie za bronie mu.
-Elena proszę, nie możesz spróbować ? Powiedziałaś że jest przystojny..
-..bo jest przystojny, ale to niczego nie zmienia. -szybko mi przerwała.
-Nie skreślaj go od razu. Poznaj go trochę lepiej i wtedy..
-I wtedy co ?- znowu mi przerwała.
Straciłam cierpliwość, byłam zdenerwowana tą sytuacją, takie ciacho wykazuje nią zainteresowanie, a ona go ignoruje, nawet mu się nie przedstawiła tylko potraktowała go jak powietrze.
-El, nie bądź tak, sama mówiłaś żebym spróbowała. Więc teraz ja ci to mówię, spróbuj.- uśmiechnęłam się, próbowałam ją jakoś zachęcić.
Spojrzałam w stronę miejsca w którym siedzieli bracia Salvatore, ale zaraz odwróciłam wzrok.
-El, Damon idzie w naszym kierunku. -szturchnęła mnie i dyskretnie wskazała na bruneta, który nie ubłagalnie się zbliżał. Trudno mi było oderwać wzrok od bruneta, ale El się to udało. Popatrzyłam na nią, miała obojętną minę, Caroline nie potrzebnie ją ciągnęła na ta zabawę dopiero co przyjechała, jeszcze się nie zadomowiła i było jej pewnie ciężko w nowym otoczeniu. Ja mieszkałam z babcią ze swojego wyboru. Rodzice ciągle podróżują, są archeologami, a ja chciałam w końcu przystanąć. Od 10 lat mieszkam w Mystic Falls, a rodzice rzadko tu przyjeżdżają, no chyba, że mają po drodze na kolejne wykopaliska. Westchnęłam, a Elizabeth popatrzyła na mnie pytająco.
-El, po prostu myślę, że musisz iść do przodu i zostawić przeszłość za sobą. Dlatego jestem za tym abyś poznała jakiegoś fajnego chłopaka.- położyłam swoją dłoń na jej ramieniu i uśmiechnęłam się do niej.
-Bonnie, powiem Ci tak, nie potrzebuję chłopaka tylko przyjaciółki i właśnie ją znalazłam. - popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się do mnie. -Potrzebuję kogoś z kim będę mogła w każdej sytuacji porozmawiać, wyżalić się, wypłakać i myślę, że ty się świetnie nadajesz.- dokończyła, zrobiło mi się bardzo miło, chciałam ją wyściskać z radości.
-Ohh, Eleno..- westchnęłam. -Tak mi miło, cieszę się że cie poznałam, wiedziałam że się zaprzyjaźnimy. -uśmiechnęłam się i objęłam ją ramieniem.
-A teraz możemy już iść ?- zaproponowała moja nowa przyjaciółka.
-Nie, dopiero impreza się rozkręca. -zaprotestowałam.
-No dobrze. Zostanę jeszcze trochę. Ale raz na zawsze kończymy temat Damona ?- zaproponowała.
-Zgoda. -uległam, ale ie chciałam jej już męczyć, może faktycznie za bardzo nalegałam.
Siedziałyśmy tak popijając napoje, a ja opowiadałam o mieszkańcach miasteczka. 
-Może pójdę jeszcze coś zamówić ? Czego się napijesz ?- zaproponowałam.
-Dobry pomysł, do może herbatę mrożoną. 
-Ok. -odpowiedziałam i poszłam w kierunku baru, po drodze minęłam Damona, który szedł w kierunku naszego stolika, w kierunku Eleny. 
Bonnie była taka wspaniała, idealna przyjaciółka, chciała mojego dobra. Tylko denerwujące trochę było to że za wszelką cenę chciałam mnie zeswatać z starszym bratem, a przynajmniej tak mi się zdawało po jej zachowaniu. Spojrzałam na zegarek, była dopiero 21, nie mogłam teraz wyjść, a po drugie obiecałam przyjaciółce, że zostanę. Chciałam stąd pójść do jakiegoś parku, albo gdzieś indziej, w bardziej zaciszne miejsce, byłam zmęczona po podróży i po wydarzeniach związanych z opuszczeniem  Seattle. Westchnęłam i popatrzyłam na Bonnie, która zamawiała przy barze. Zazdrościłam jej, takiego nastawienia do życia i w ogóle wydawała się być szczęśliwa. A ja faktycznie strasznie się zmieniłam po przeprowadzce, aż sama czasami siebie nie poznawałam. Z moich rozmyśleń i analiz wyrwała mnie czyjś głos, obejrzałam się za siebie, był to nie kto inny jak Damon. 
-Słucham, co mówiłeś ?- zapytałam, bo nie usłyszałam co wcześniej mówił, byłam po prostu za bardzo pogrążona w moich rozmyśleniach. 
-Pytałem, czy zatańczysz ?- zapytał uśmiechając się kusząco 
-Nie. -odpowiedziałam obojętnie i spojrzałam na tłum tańczących nastolatków.
******************************************************************************
Ok, jestem z siebie dumna, dwa rozdziały jednego dnia.
Mam nadzieje, że jego długość i treść przypadną wam do gustu.
Zapraszam do czytania i obserwowania bloga.
I do następnej (trzeciej) notki. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz